SPA & Beauty News
26 wrzesień 2012
Świat mody praktycznie od zawsze lansował modelki o rozmiarze 34. Projektantom często zarzuca się upodobanie do wychudzonych kobiet, a pogłoski, że odżywiają się one nasączonymi wacikami, na nikim już nie robi wrażenia. Jak jest naprawdę?
Od pewnego czasu w mediach pojawiają się informacje, że trend na skrajnie szczupłe modelki przemija, a ich miejsce mają zająć kobiety o bardziej naturalnych kształtach. Wszystko zaczęło się od głośnego zdjęcia Oliviera Toscianiego, które zapoczątkowało kampanię reklamową, mającą na celu walkę z anoreksją. Bohaterka zdjęcia, Isabelle Caro, przez całe życie chciała dorównać słynnym modelkom, co doprowadziło do głodzenia się i wycieńczenia organizmu. Kobieta przegrała walkę z chorobą, jednak obiło się to szerokim echem w mediach.

Następnie, w modellingu pojawiła się modelka o nieco pełniejszych kształtach- Crystal Renn. Wygrała walkę z anoreksją i udowodniła, że można zawojować światem mody nosząc rozmiar 44. Kobiety na całym świecie zachwycały się ciemnowłosą amerykanką i serdecznie jej kibicowały. Jednak, po całym szumie wokół jej osoby, Crystal znowu zaczęła chudnąć. Zasłaniała się stwierdzeniem, że każdy rozmiar jest piękny i ona sama lepiej się czuje będąc szczuplejszą. Okazuje się, że presja w świecie mody wcale się nie zmniejsza.
 

Crystal Renn
fot. Norman Jean dla Glamour.com

Ostatnio plus- size doczekało się swoistego hołdu. Wszystko za sprawą sesji we włoskim Vogue’u. Trzy modelki o pełnych kształtach- Candice Huffine, Tara Lynn i Robyn Lawley pozowały przed obiektywem aparatu ubrane w seksowne kreacje z kolekcji Dolce&Gabbana i Alberty Ferretti. Cała sesja utrzymana jest w klimacie retro, co udowadniają czarno-białe fotografie, staroświecka scenografia, czy stylizacje samych modelek. Niezwykle optymistyczny jest fakt, że redaktor naczelna włoskiej edycji „Biblii mody” bardzo chętnie lansuje trend na puszyste modelki. Dowodem na to jest sesja z udziałem kobiet plus-size, a także specjalna rubryka na portalu magazynu, skierowana do pań noszących większe rozmiary („Vogue curvy”).

To właśnie Robyn Lawley jest najświeższą twarzą modellingu plus- size. Australijska piękność pojawiła się już we włoskiej i australijskiej edycji Vogue’a, jednak prawdziwą sławę przyniósł jej ostatni kontrakt z Ralph Lauren. To właśnie Robyn została twarzą najsłynniejszego amerykańskiego domu mody.
 

Robyn Lawley
fot. Steven Chee dla Cosmopolitan Australia

Trend na modelki plus-size jest bez wątpienia dużo popularniejszy w Ameryce Północnej, gdzie powstają różnego rodzaju agencje i fundacje promujące zdrowy wizerunek kobiety (jak np. fundacja Healthy Is The New Skinny, założona w Los Angeles). Jednak jak się okazuje, podjęta walka ma szansę na wygraną także poza USA. Fenomen naturalnych modelek ma szansę na jeszcze większy sukces, ponieważ ukazuje, że w świecie mody powinna liczyć się wiarygodność. Prawda jest taka, że większość kobiet wygląda właśnie Jak Robyn Lawaley, a nie jak skrajnie chude kobiety na pokazach w Londynie, czy Mediolanie. Większa ilość projektantów powinna zrozumieć, że aby sprzedawać swoje kreacje, powinni pokazywać je też na naturalnych kobietach, z którymi klient jest się w stanie utożsamić.

Paulina Lipska
Ilość wyświetleń: 5533

Powiązane artykuły


Google+ Obserwuj w Google+