Strefa gwiazd
26 kwiecień 2013
Najbardziej utytułowany tancerz stylu latynoamerykańskiego na świecie, juror w programie "Tylko taniec. Got to dance." dzieli się z nami przemyśleniami na temat krytyki, postrzegania własnego wizerunku i tańca, który rzekomo jest... niemęski.
P.: Jest Pan postacią medialną. Czy to zmieniło Pana spojrzenie na własny wizerunek?
Michał Malitowski: Stałem się jeszcze bardziej samokrytyczny. Jako tancerz z wieloletnim stażem jestem przyzwyczajony do ciągłej oceny innych i stałej pracy nad sobą. Także do tego, że jest to praca zespołowa, a nie wyłącznie indywidualna. Ale bycie jurorem i ocenianie innych to stąpanie po kruchym lodzie ludzkich emocji, nadziei i marzeń. Trzeba stale uważać, by nie wchodzić na ten lód z buciorami. To znaczy wsłuchiwać się uważnie w słowa krytyki na swój temat i reflektować nad własnym zachowaniem.

P.: Jaki jest Pana sprawdzony sposób na relaks po ciężkim dniu?
M.M.: Chwila „nic nierobienia”. Najlepiej w gronie przyjaciół z podobnym poczuciem humoru.

P.: Jak Pan myśli, dlaczego Polacy tak bardzo lubią krytykować osoby publiczne?
M.M.: Nie sądzę, że to cecha tylko Polaków. Zresztą pozytywna, bo bez krytyki nie ma postępu. Ale nawet krytykanctwo, czyli strzelanie na oślep, byleby strzelać, nie jest przypadłością jedynie naszych rodaków. To takie całkiem ludzkie odwracanie uwagi od własnych braków i kompleksów. Nie dają nam spokoju nasze własne belki, no to szukamy źdźbła w postępowaniu innych.

P.: Czy są zabiegi, z których korzysta Pan regularnie?
M.M.: Masaże. Dają wytchnienie mojemu ciału po wielogodzinnych treningach, turniejach i pokazach.

P.: Jakie jest Pana spojrzenie na zdrowie i zdrowy tryb życia?
M.M.: Work hard. Party hard. Then take it easy. Najprawdziwsze są najstarsze powiedzenia, jak to, że tylko w zdrowym ciele rozwija się zdrowy duch.

P.: Co Pan myśli o poprawianiu urody przez kobiety? I czy powinien to być temat wstydliwy (tak jak jest do tej pory)?
M.M.:
Może problemem jest dobór słów. Zamiast mówić o poprawianiu urody wolę, zwłaszcza w odniesieniu do kobiet, mówić o dbaniu o urodę. Odważnym, ale i rozważnym. Nie widzę w tym nic wstydliwego, ani niestosownego.

P.: Czy uważa Pan za niemęskie regularne dbanie o ciało i kondycję fizyczną przez mężczyzn?
M.M.: Pewien komik powiedział: Prawdziwi mężczyźni nie tańczą, tylko siedzą, pocą się i klną. To była ironiczna opowiedź na przesąd, że taniec jest zajęciem niemęskim. Podobnym przesądem jest opinia, która głosi, że mężczyzna nie powinien poświęcać uwagi swojemu ciału i swojej kondycji fizycznej. Nawet nie wiem, kto o zdrowych zmysłach mógłby głosić taką bzdurę.

P.: Jakiemu zabiegowi nigdy by się Pan nie poddał?
M.M.: Nigdy nie mówię „nigdy”, ale też mam nadzieję, że regularny wysiłek i ćwiczenia sprawią, że żadne szczególnie inwazyjne zabiegi nie okażą się konieczne.

P.: Jaki sport uprawia pan regularnie (oprócz tańca)?
M.M.: Bieganie. Uwielbiam ten rodzaj transu, w jaki się wtedy wpada.

photo/se.pl


P.: Gdyby nie taniec, jak Pan sądzi, czym teraz Pan by się zajmował?
M.M.: Nie mogę sobie tego wyobrazić. Byłoby to z pewnością coś równie niepraktycznego.

P.: Jak Pan sądzi, dlaczego Azjaci Pana kochają?
M.M.: Jest to miłość z wzajemnością. Pasjonaci wyczuwają pasjonatów i szanują determinację w realizowaniu swojej pasji. No i jest jakoś tak, że tam czyjś sukces dowodzi jego ciężkiej pracy, a gdzie indziej ludzie lubią widzieć w sukcesie jakiś fart i szczęście.

P.: Michał Malitowski to nie tylko taniec, to również marka butów dla tancerzy latynoamerykańskich, kursy oraz pokazy tańca na DVD. Jest Pan również ambasadorem ozdobnych kryształków, a także męskiej linii strojów inspirowanych Pana artystycznym wizerunkiem. Co zamierza Pan dalej?
M.M.: Na pewno nadal chcę wyrażać taniec w parze z Joanną Leunis (www.malitowskileunis.com). I też nadal realizować projekty udoskonalania systemów nauki tańca (www.dansinn.com).

Dziękuję za wywiad.

Rozmawiała Jarosława Wylotek
Ilość wyświetleń: 8176

Powiązane artykuły


Google+ Obserwuj w Google+