Strefa gwiazd
6 maj 2013
Aktorka, która aktualnie gra w serialowym hicie "Przyjaciółki", opowiada nam o rozmowach na temat dzieci z Joanną Liszowską, botoksie i kwasie hialuronowym, jak również ulubionych, relaksujących masażach, do których ma słabość.
P.: Jaka jest Pani wymarzona rola?
Katarzyna Galica: Nigdy nie marzyłam o zagraniu Lady Magbeth czy Ofelii. Dla mnie nie istnieje pojęcie wymarzonej roli. Najważniejsze jest to, żeby każde zadanie aktorskie było wyzwaniem, materiałem do zbudowania prawdziwej, wiarygodnej acz wyrazistej i różnorodnej postaci. Jeśli to się udaje, to za każdym razem odnosimy swój mały/wielki sukces :-)

P.: Którą z aktorek Pani podziwia?
Katarzyna Galica: Zawsze, niezmiennie od wielu lat podziwiam Meryl Streep. Jej kreacje to kwintesencja prawdziwego, wybitnego aktorstwa. Pamiętam do dziś cudownie trafne spostrzeżenie jednego z moich profesorów w szkole teatralnej, Jana Peszka, który stwierdził, że ona potrafi się nawet w trakcie grania sceny zarumienić. To przejaw niezwykłej wrażliwości, czujności aktorskiej, niewiarygodnie organicznego aktorstwa. W moim przekonaniu każda postać, w którą się wciela, nosi w sobie głębsze pokłady swoistej mistycznej, niewyrażonej tajemnicy. To czyni ją mistrzynią!

P.: Debiutowała Pani w filmie Jerzego Stuhra. Jak się Pani pracowało z tak wybitną postacią?
Katarzyna Galica: Fantastycznie. Zanim pojawiłam się na planie, znałam już pana Jerzego jako rektora. Przyglądałam mu się jako osobistości, ale nigdy nie miałam z nim bezpośredniego kontaktu. Dopiero kiedy zaprosił mnie na zdjęcia próbne do „Historii miłosnych” przekonałam się jaki to bezpośredni, serdeczny i ciepły człowiek. Potem grałam u niego w teatrze i bardzo podobała mi się jego metoda pracy z aktorami. Potrafił nas otwierać swoim niezwykłym dystansem i poczuciem humoru. W trakcie prób doskonale odgrywał każdą z ról i tak ją przerysowywał, że w minutę można było „złapać” co chciałby z nas wycisnąć. Uruchamiał wyobraźnię.

P.: Oliwia, którą gra Pani w „Przyjaciółkach” namieszała swego czasu w serialu. Czy planowane jest rozbudowanie Pani roli?
Katarzyna Galica: Tego do końca nie wiem, a nawet gdybym wiedziała, to nie mogłabym zdradzić żadnych szczegółów. Wiem jednak od producentów, że Oliwia jest postacią, której na pewno nie zabraknie w kolejnej serii :-) I bardzo się z tego cieszę.

P.: W serialu „Przyjaciółki” gra Pani dobrą koleżankę Joanny Liszowskiej. Czy dwie mamy często rozmawiają o dzieciach?
Katarzyna Galica: Najczęściej w garderobie lub podczas make-up’u. W takich sytuacjach można wymienić się telefonami, obejrzeć sobie kilka fotek albo krótki filmik. Obie mamy córeczki. Różnica wieku między nimi to niewiele ponad pół roku. To naturalne, że w takiej sytuacji kobiety dzielą się ze sobą swoimi radościami i wspaniałymi odkryciami na temat swoich pociech.

P.: Jak godzi Pani życie rodzinne z pracą zawodową?
Katarzyna Galica: Jakoś sobie radzę. Dojeżdżam na plan z Krakowa. Moi rodzice opiekują się Polą podczas mojej nieobecności. Na szczęście moja córcia bardzo ich kocha i jest do nich przywiązana, w związku z tym nie ma większych problemów z zostawaniem poza domem z dziadkami.
Przyzwyczajałam ją do tego, od urodzenia wprowadziłam już zwyczaj nocowania u dziadków raz w tygodniu. Zrobiłam to z pełną świadomością i przekonaniem wiedząc, że przyjdzie taki czas, kiedy będzie to konieczne. Dzisiaj dla Poli to chleb powszedni. Już nawet opowiada z uśmiechem, że mama wyjechała do pracy do Warszawy.

P.: Jakie są Pani ulubione sposoby na relaks?
Katarzyna Galica: Staram się jak najczęściej odpoczywać w zaprzyjaźnionym salonie urody w Krakowie. Tam pod okiem cudownych specjalistek i przy aromacie pysznej kawy regeneruję się jak nigdzie indziej. Uwielbiam to miejsce i dziewczyny, które tam pracują.
Poza tym całą długą zimę chodziłam na jogę, która doskonale pomaga mi w niwelowaniu wszelkich napięć w ciele i w duszy. Czytam, czasem medytuję.

P.: Podobno lubi Pani wypoczywać z dala od miasta. Za co kocha Pani góry?
Katarzyna Galica: Najbardziej za to, że w górach są moje korzenie, a ja to jakoś metafizycznie odczuwam. Utożsamiam się w pewnych sferach z góralami, chociaż tak naprawdę góralką pełnej krwi nie jestem. Kocham góry za to, że dają mi schronienie w postaci rodzinnej chałupy, w której mogę przebywać całe lato, podczas kiedy zakopianka zakorkowana jest samochodami turystów zjeżdżających z całej polski, walczących o przyzwoitą kwaterę za przyzwoite pieniądze, żeby tylko móc choć przez tydzień pooddychać tym prawdziwie boskim powietrzem i upajać się fantastycznymi pejzażami, do których ja mogę mieć nieograniczony dostęp.

P.: Jak lubi Pani spędzać wolny czas z córką?
Katarzyna Galica: Robimy wspólnie mnóstwo różnych rzeczy. Właśnie rozpoczęłyśmy sezon rowerowy.
W trakcie lata regularnie korzystamy z dobrodziejstw basenów termalnych w Bukowinie Tatrzańskiej.
Teraz Pola weszła w wiek, w którym ma tak niezwykłe spostrzeżenia, że zaskakuje mnie na każdym kroku. Uwielbiam z nią rozmawiać, wygłupiać się, tańczyć. Dużo razem spacerujemy, czasem chodzimy na przedstawienia dla dzieci. Spotykamy się też z innymi dzieciakami, zarówno znajomych czy członków rodziny, jak i z nieznajomymi w klubach dla dzieci.

photo/teletydzien.pl

P.: Z jakich zabiegów lubi Pani korzystać?
Katarzyna Galica: Masaże, masaże i jeszcze raz masaże. Dotyk posiada moc!

P.: Czy przykłada Pani wagę do regularnego korzystania z zabiegów?
Katarzyna Galica: Staram się. Uważam, że jedynie regularność i wytrwałość może przynieść jakiekolwiek efekty. Zarówno na siłowni, jak i w salonie urody.

P.: Jakim zabiegom nigdy by się Pani nie poddała?
Katarzyna Galica: Nigdy nie mów nigdy. Nie należy się zarzekać. Kiedyś wydawało mi się, że nigdy nie skorzystam z żadnych zabiegów medycyny estetycznej i że chcę być taka absolutnie „naturalna”. Dziś kiedy jestem starsza nie jestem taka pewna, że nigdy nie dam się skusić. Kto wie…?

P.: Którą część ciała lubi Pani w sobie najbardziej?
Katarzyna Galica: Lubię linię obojczyków, ramion i dekoltu.

P.: Czy uważa Pani, że medycyna estetyczna i chirurgia plastyczna są potrzebne współczesnym kobietom?
Katarzyna Galica: Niektórym tak, niektórym nie. Zresztą każda z nas mogłaby mnożyć przykłady za tak i za nie. Zatem nasuwa się oczywisty wniosek: jest potrzebna. Tylko Drogie Panie! Z umiarem, gracją, klasą i elegancją :-)

P.: Czy zatem temat poprawiania urody powinien być wstydliwy (tak jak jest teraz)?
Katarzyna Galica: Ja już tego nie zauważam, żeby był nadal tak wstydliwy. Większość koleżanek-aktorek mówi otwarcie o botoksie, jeśli go sobie wstrzykują. Botoks i kwas hialuronowy stają się w życiu współczesnych kobiet takim samym narzędziem w procesie dbania o urodę, jak dobry krem nawilżający.

Dziękuję za wywiad.
Rozmawiała Pamela Stanisławska-Wieczorek

ZOBACZ TAKŻE:

Wywiad z Anetą Zając

Wywiad z Julią Pietruchą

Naturalna metoda powiększania piersi
Ilość wyświetleń: 9420

Powiązane artykuły


Google+ Obserwuj w Google+