Istnieje wiele produktów, które posiadają sporą wartość kaloryczną i nie zawierają wcale wartości odżywczych lub są one na tyle śladowe, że w zasadzie nie wpływają wcale na twój organizm.

Słodycz w szklance
Kupujesz sok w kartonie, nektar lub napój i wydaje ci się, że dokonałaś słusznego wyboru? Przecież zewsząd słyszysz, że szklanka soku to dawka witamin na cały dzień. Nic bardziej mylnego. Musisz wiedzieć jedno: głównym komponentem tego typu artykułów jest pulpa czyli rozdrobnione owoce lub warzywa, które następnie zostają zalane wodą i posłodzone do smaku białym cukrem. Wypijasz zatem ponad 100 kalorii, a dostarczasz swojemu organizmowi głównie cukier.

Chrup, chrup … chrupiące przekąski
Zapewne wiesz o tym dobrze, że wafelki, krakersy, ciastka, chipsy i paluszki są kaloryczne. Czy wiesz jednak, że te chrupiące produkty zawierają szkodliwe tłuszcze trans czyli utwardzone tłuszcze roślinne odpowiadające m.in. za podniesiony cholesterol i wyższy poziom trójglicerydów we krwi? Ponadto klasyczne płatki kukurydziane oraz pozornie zdrowe musli również je zawierają! Wybierz zatem owsiankę i zrezygnuj z chrupania.

A może serdelek?
Przetwory mięsne typu: pasztety, serdelki, parówki zawierają niemal sam tłuszcz. Tak samo jak bekon, który zawiera bardzo mało białka. Zrezygnuj również ze smalcu, nie posiada on zupełnie wartości odżywczych.

Czary mary … nie do wiary
Nie masz czasu przygotować posiłku do pracy? Kupujesz, więc zupki, kisiele i budynie typu instant, wsypujesz je do kubka i zalewasz gorącą wodą – i w mig uzyskujesz szybki obiad oraz deser. Twój organizm otrzymuje sporą dawkę konserwantów i w zasadzie nic więcej. Raz na jakiś czas możesz sięgnąć po galaretkę w proszku, która zawiera dobroczynną żelatynę.

Staraj się czytać etykiety, znajdujące się na produktach – każdy producent ma obowiązek podania wszystkich składników, jak również kaloryczności artykułu. I jeszcze jedno: tłuszcze trans, konserwanty oraz cukier to składniki, które silnie uzależniają, dlatego ponownie sięgasz po chipsy czy wypijasz cały karton soku zamiast jednej szklanki.

Jarosława Wylotek