Zdrowie
28 listopad 2012
Niegdyś piękności, uważane za ikony naszych czasów... dziś ich twarze przypominają postacie z kreskówek. Carla Bruni, Nicole Kidman, Jennifer Grey, Meg Ryan - to ofiary najnowocześniejszych zabiegów kosmetycznych i chirurgii plastycznej. Sztucznie uwydatnione policzki, wygładzone okolice oczu, nabrzmiałe usta powodują, że gwiazd trudno dziś poznać. Medycyna estetyczna daje ogromne możliwości. Dzięki zaledwie kilku przeprowadzonym zabiegom możemy wyglądać i czuć się młodziej. Nie wszyscy jednak potrafią powiedzieć sobie stop.
Rekordzistką w wykonywaniu operacji plastycznych i poprawianiu wszystkiego co się da jest Amanda Lepore. Jej ciało zostało okrzyknięte najbardziej sztucznym na świecie. Wygładzone do perfekcji, pozbawione kilku żeber w niczym nie przypomina tego sprzed lat, kiedy Amanda była jeszcze mężczyzną.
 

Amanda Lepore
fot. celebritywonder.ugo.com
 
Jocelyn Wildenstein, niegdyś atrakcyjna blondynka - dziś kobieta znana z tzw. kociej twarzy. Operacje plastyczne zaczęła wykonywać, gdy dowiedziała się o zdradach męża. Chciała być podobna do kotów, które jej ukochany uwielbiał. Dziś wygląda przerażająco. Ceny wszystkich zabiegów wykonanych Jocelyn szacuje się na 4 miliony dolarów.

Cała Francja patrzy z niepokojem na przepiękną jeszcze kilka lat temu Carlę Bruni, żonę Nicolasa Sarkozy’ego. Twarz byłej modelki jest spuchnięta i nienaturalna. Carla zaczęła regularnie odwiedzać klinikę urody po narodzinach dziecka. Czy zabiegi, którym poddawała się systematycznie przyniosły zamierzony skutek? Zdecydowanie nie.
 

Carla Bruni
fot. mamapop.com
 
Aktorka Nicole Kidman ma dziś skórę twarzy napiętą do granic możliwości. Złośliwi zastanawiają się, czy zaraz nie pęknie. Gwiazda filmu Dirty Dancing, Jennifer Grey w niczym nie przypomina obecnie dawnej piękności. Na delikatnej, dziewczęcej niegdyś twarzy Meg Ryan nie rysuje się ten sam zawadiacki uśmiech... bo nie odznacza się na niej nic, prócz rąk specjalisty od poprawiania urody.

Twarze podobne do nadmuchanych piłek to widok nie tylko na zagranicznych ulicach. Kobiet, które stać jest na kilku - kilkunastotysięczne zabiegi nowoczesnej medycyny estetycznej przybywa także w Polsce. Jednak skalpel i botox w rękach nieodpowiedniego lekarza mogą zrobić tylko krzywdę.

To, że przybywa pacjentek gotowych do ciągłych zabiegów odmładzających potwierdza dr Robert Chmielewski, właściciel Rclinic w Warszawie.

- Moje pacjentki chcą czuć się dobrze same ze sobą. Bywa jednak, że nie zawsze mamy takie samo zdanie. Jeśli uważam, że możemy przesadzić, odmawiam wykonania kolejnego zabiegu. Nie chodzi o to, by twarz wyglądała sztucznie, ale żeby odmłodniała i zachowała swoją naturalną mimikę oraz indywidualne cechy - mówi dr Robert Chmielewski, specjalista medycyny estetycznej.

Na fotel chirurga trafiają również kobiety chcące poprawić w sobie wszystko, w tym np. niewidoczne dla innych znamiona.

- Tę grupę pacjentek kieruję w pierwszej kolejności do psychologa i dopiero po terapii poprawiającej samoocenę mogą przyjść do mnie. Takie panie będą niezadowolone z każdego wykonanego zabiegu, bo ich problem jest gdzieś indziej - tłumaczy dr R. Chmielewski.

Zadaniem nowoczesnej medycyny estetycznej jest spowolnienia starzenia się skóry i spowodowanie, że proces starzenia będzie przebiegał ładnie. Zmienia się też podejście lekarzy do zabiegów odmładzających. Mamy być piękne, ale nie za wszelką cenę. Jest nią z reguły uzyskanie odwrotnego efektu.

Agnieszka Kubiak-Falęcka
Ilość wyświetleń: 4000

Powiązane artykuły


Google+ Obserwuj w Google+