Zdrowie
6 sierpień 2014
Lato – wyczekiwany przez cały rok czas górskich wędrówek, morskich kąpieli i odpoczynku. Te błogie chwile relaksu potrafi zepsuć nam pewien mikrob atakujący nasze drogi moczowe. Jak się przed nim bronić?
Która z nas nie zna tych objawów! Częste wizyty w toalecie, silne pieczenie w okolicy cewki moczowej, ból w podbrzuszu, nieustanne parcie na pęcherz są bardzo dokuczliwe, potrafią pozbawić nas radości życia i skutecznie zepsuć urlop. Za uporczywe infekcje odpowiedzialna jest najczęściej bakteria Escherichia coli, która normalnie bytuje w jelicie, ale po dostaniu się do pęcherza zaczyna się w nim niebezpiecznie namnażać, powodując zapalenie dróg moczowych.

Uwaga na wilki
Schorzenie to najchętniej atakuje nas właśnie latem. Rozgrzane słońcem ciało i orzeźwiające kąpiele w morzu czy długie wylegiwanie w basenie to mieszanka wybuchowa, która łatwo wychłodzi nam organizm i przeziębi wrażliwy pęcherz. Podobny skutek dadzą zabawy na plaży w mokrym kostiumie, siadanie na zimnym kamieniu, wilgotnym piasku czy mokrej trawie. „Nie siedź na zimnym, bo wilka złapiesz” – mówiły nasze babki i – jak się okazuje – w tym ludowym porzekadle było sporo medycznej prawdy. Z powodu miejscowego osłabienia odporności łatwo bowiem wtedy o rozwój zakażenia. Dodatkowo wakacyjna aura bywa wyjątkowa zmienna: po upalnych dniach przychodzą chłodniejsze, a my przyzwyczajeni do upałów, ubieramy się zbyt lekko – i sami prosimy się o niemiłe w skutkach wyziębienie okolic pęcherza. Kuse minispódniczki zakładane na wietrzny górski szlak czy krótkie bluzki, w których latem chcemy pokazać kawałek opalonego ciała – to wszystko nie pomoże naszym lubiącym ciepło nerkom.

Lato to też czas wybuchu miłosnych namiętności: słońce i rozluźnienie sprawiają, że chętniej uprawiamy seks, a za tym nasz układ moczowy – w przeciwieństwie do nas – raczej nie przepada. Badania pokazują, że blisko 75 procent dolegliwości u kobiet pojawia się zaledwie w ciągu doby od odbycia stosunku płciowego, a zakażenia pęcherza – nie bez kozery – jest często nazywane chorobą miesiąca miodowego. Delikatna błona śluzowa w czasie stosunku ulega otarciom, a to ułatwia wnikanie bakterii do organizmu. Również bakterie bytujące w okolicy narządów płciowych (także męskich) łatwo mogą przedostać się do cewki i spowodować zakażenie.

Górskie wędrówki, morskie rejsy, spanie na campingach czy korzystanie z publicznych toalet podczas turystycznych eskapad często oznaczają „ekstremalne” warunki sanitarne. Łatwo o infekcję także wtedy, gdy w pośpiechu sięgniemy po nie swój ręcznik, pożyczymy czyjś kostium kąpielowy, usiądziemy na brzegu brudnego basenu czy desce w miejskiej toalecie.

photo/dziennik.pl


O nieprzyjemnych skutkach zapalenia układu moczowego nie myślimy także wtedy, kiedy w wakacyjnym szale biegamy od zabytku do zabytku, zapominając o piciu wody czy korzystaniu z toalety. Oddanie moczu wstrzymujemy również spędzając długie godziny na plaży czy w podróży. To kolejna wakacyjna pułapka! Groźne bakterie nie mogą zostać wypłukane i nie mają jak wydostać się z organizmu.

Profilaktyczny niezbędnik
A dużo wody pić powinniśmy właśnie podczas upałów, kiedy sporo się pocimy i wiele jej tracimy. Jeśli nie uzupełnimy płynów w organizmie, układ moczowy będzie narażony na rozwój chorobotwórczych bakterii – a my na infekcję. Picie latem ok. 2,5 litra płynów dziennie, najlepiej w postaci wody mineralnej czy źródlanej, która wypłucze z organizmu groźne bakterie, zanim rozprzestrzenią się po organizmie – to najważniejszy punkt w profilaktycznym niezbędniku, który pozwoli przetrwać lato bez chorego pęcherza.

Aby prosto z wakacji, nie trafić do gabinetu lekarskiego warto też ubierać się stosownie do pogody i nie wyziębiać nagle ciała. Lepiej zrezygnować nie tylko ze zbyt skąpych strojów, ale i z obcisłej, wykonanej ze sztucznych włókien bielizny – powoduje ona, że silniej się pocimy w miejscach intymnych, co też zwiększa ryzyko infekcji. Pamiętajmy, by nie siadać na desce w toalecie publicznej – warto zabrać ze sobą w podróż specjalne papierowe nakładki na deskę dostępne w każdej aptece.

Po wyjściu z basenu umyjmy dokładnie okolice krocza, najlepiej specjalnym żelem do higieny intymnej z właściwym pH. I – choć niewiele w tym romantyzmu – pamiętajmy, by po stosunku seksualnym załatwić się i umyć: zmniejszy to ryzyko zadomowienia się bakterii w cewce moczowej. Warto także do wakacyjnej apteczki zapakować odpowiednie suplementy, które będą nas wspomagały jeszcze zanim dojdzie do zakażenia dróg moczowych, a w razie infekcji – pomogą szybko wrócić do równowagi.

Polecamy dostępny bez recepty lek Urofuraginum, który został teraz uzupełniony o suplement diety - kapsułki Naturaginum BIO Formula (zawierające żurawinę, witaminę C, naturalne ekstrakty z ziela pokrzywy i korzenia pietruszki) oraz łagodzący płyn do higieny intymnej Naturaginum BIOintima i chusteczki nawilżające Naturaginum BIOintima.

photo/ocdn.eu


A gdy już infekcja się pojawi - uroFuraginum: uroFuraginum (Furagina) to pierwszy dostępny bez recepty lek zawierający furaginę, który leczy zakażenie dolnych dróg moczowych i przynosi szybką ulgę. Działa na przyczynę infekcji – leczy, a nie tylko wspomaga terapię. Zawiera substancję o działaniu przeciwbakteryjnym, działa już po pierwszym zastosowaniu. Furagina działa bakteriostatycznie na szerokie spektrum drobnoustrojów, obejmujące część bakterii Gram-dodatnich i wiele szczepów Gram-ujemnych – szczególnie skutecznie walczy z bakteriami Escherichia coli.
Ilość wyświetleń: 3117

Powiązane artykuły


Google+ Obserwuj w Google+